Suchy kaszel dręczył mnie od dwóch tygodni.
Jak rasowy szewc chodzący w dziurawych butach, domyślając się przyczyn kaszlu i wiedząc co może mi na niego pomóc, nie robiłem nic, poza jednorazowym płukaniem nosa (neti) i kilkukrotnym ssaniem olej słonecznikowego.
Z oczywistych przyczyn taka terapia nie mogła przynieść pozytywnych efektów.
Na jednym z cotygodniowych spotkań w klubie szachowym, mój partner w grze, demonstrował wszem i wobec, podobne objawy choroby (tak to należy określić), czytaj - uporczywy, suchy kaszel.
Zamieniliśmy klika słów na temat swoich przypadłości (bez licytacji kto bardziej).
Kilka dni później, jadąc wspólnie na turniej szachowy do sąsiedniego miasta, zwróciło moją uwagę to, że pozbył się, w przeciwieństwie do mnie, kaszlu.
Na moje pytanie jak, odpowiedział, że imbirem.
Z korzenia imbiru odkrajał plaster grubości ok 1 cm, obierał ze skórki i zjadał go, dokładnie rozgryzając.
I tak kilka razy dziennie.
Postanowiłem spróbować.
Pierwsze wrażenie - ciekawy smak.
Następne - o kurcze! Ale piecze!
Piecze - ale lubię to.
Pierwszego dnia zjadłem chyba pięć plasterków. Drugiego dnia już zauważyłem, że kaszel złagodniał. Był już sporadyczny i nie taki intensywny.
Zadziałał.
Terapię kontynuowałem.
Poza dużą skutecznością w zwalczaniu kaszlu, a także chorób związanych z przeziębieniami, imbir znany jest jako skuteczny środek na nudności, rozstroje żołądkowe, chorobę lokomocyjną (zażyty przed jazdą), zapobiega nudnościom wywołanym chemioterapią, łagodzi zawroty i bóle głowy.
Imbir pobudza wydzielanie enzymów trawiennych i neutralizuje kwasy żołądkowe, likwiduje wzdęcia.
Działa przeciwzapalnie i przeciwbólowo, co jest wykorzystywane w łagodzeniu bóli mięśni, zapaleniu stawów i oskrzeli.
Imbir można spożywać w postaci naturalnej (plasterka świeżego korzenia), sproszkowanej lub herbaty.
Imbiru nie należy jeść na pusty żołądek.
Takie mam przeczucie, przechodzące w pewność, że imbir zagości na dłużej w moim menu.